Hotelowe fanaberie światowych gwiazd

2007-10-01, 12:59:48

Każdy z nas czasem miewa humory, ale to, do czego zdolne są gwiazdy przechodzi ludzkie pojęcie. Niełatwe zadanie ma szczególnie obsługa hotelu, aby sprostać ich zachciankom i oczekiwaniom – czytamy w Dzienniku.

Mariah Carey jest uznawana za królową kaprysów, ma mocno rozbudowane ego i bardzo przejmuje się swoją rolą pierwszej damy światowej sceny muzycznej. Po pierwsze ma fioła na punkcie nawilżaczy powietrza, które jak twierdzi chronią jej głos i skórę. W jej hotelowym pokoju zawsze musi się znaleźć kilka takich urządzeń. To często zresztą kończy się fatalnie – wszystko wokół jest wilgotne i zdarza się, że biedna Mariah musi spać w mokrej pościeli. Po drugie piosenkarka przykłada ogromną wagę do transportu. Jej szofer zawsze podwozi ją dokładnie pod drzwi. Co jednak najważniejsze pod jej hotelem musi być rozłożony czerwony dywan, wzdłuż którego mają być porozstawiane zapalone białe świeczki. Gdy kilka lat temu obsługa jednego z hoteli zapomniała o tym wymogu, Mariah kazała swojemu kierowcy jeździć w kółko po mieście, aż ten niewybaczalny błąd zostanie naprawiony.

Z kolei Beyonce w swoich kontraktach dokładnie precyzuje, w jakich warunkach będzie przebywać i pracować. Przede wszystkim w zajmowanych przez nią pomieszczeniach musi panować dokładnie ustalona temperatura (25 stopni C). Po drugie w jej otoczeniu nie mogą znajdować się żadne słodycze i łakocie. Umieszczanie w jej pokoju cukierków, czekoladek i chipsów jest surowo zabronione. Ostatnio gwiazda zdziwiła swoimi oczekiwaniami obsługę koncertu w San Diego. Zażyczyła sobie, by cała jej garderoba była wyłożona białym lnem, a jej ekipa żywiła się wyłącznie owocami morza.  

Dziwne żądania potrafi również sprecyzować obsłudze hoteli Barbara Streisand. Gwiazda ma w zwyczaju przed swoim przyjazdem przesyłać listę z dokładnymi wskazówkami, jak ma być traktowana. Często na pierwszym miejscu jest absolutny zakaz patrzenia jej prosto w oczy.

Dla Madonny liczy się przede wszystkim higiena. Gwiazda ma obsesję na punkcie czystości. Zdarza się więc, że personel musi codzienni w jej toalecie wymieniać deskę klozetową. Dużo roboty miała również obsługa podczas jej koncertu Live Earth. Madonna zażyczyła sobie bowiem 12 skrzynek świeżych truskawek i dużej ilości zielonej herbaty. Poza tym w jej sali do ćwiczeń musiały zostać zamontowane lustra od podłogi do sufitu tak, żeby mogła swobodnie na siebie patrzeć, a w każdym pomieszczeniu, w którym się pojawiła musiał być rozpylony zapach waniliowy.

Dla Jennifer Lopez jej ulubione świeczki w pokoju hotelowym to podstawa. Muszą pochodzić z ekskluzywnej firmy Jo Malone i roztaczać wonie limonki i grapefruita. Druga ważna rzecz to świeże kwiaty w jej apartamencie – białe lilie i czerwone róże. Żeby jej cera i kwiaty nie zwiędły, temperatura w jej pokoju musi wynosić 26 stopni. Poza tym w jej podstawowym wyposażeniu pokoju ma się znaleźć m.in: żelazko, mikrofalówka, piekarnik, ekspres do kawy i pełna zastawa.

Równie dokładnie Jennifer określa zawartość swojego barku. W londyńskim hotelu Dorchester zażyczyła sobie: ciasteczka czekoladowe, chipsy serowo-cebulowe, trzy rodzaje coca-coli (dietetyczna, bezkofeinowa i normalna), red bull, miętowe gumy do żucia, miętowa herbata, krakersy, ketchup, majonez, musztarda oraz mnóstwa warzyw i owoców (m.in. mango, winogrona, ananas, marchewki, brokuły i małe pomidorki).

Można tylko współczuć obsłudze, która musi spełniać te wszystkie zachcianki. Chociaż z drugiej strony, wszyscy ci biedacy zapalający świeczki na przyjazd gwiazdy, są świetnie przez nią opłacani. A drugie tyle mogą zarobić, sprzedając brukowcom informacje, co tym razem zamówiła do swojego apartamentu.

Źródło: Dziennik – 30.09.2007 r.



www.hotelinfo24.pl