Turystyka medyczna do Polski

2007-10-08, 11:29:01

Na masaże, operacje plastyczne i nowe uzębienie obcokrajowcy wydali u nas w ubiegłym roku co najmniej 65 mln dol. W tym wydadzą przynajmniej o jedną trzecią więcej – czytamy w Gazecie Wyborczej.

Świat odkrył turystykę medyczną już dawno. Od lat zastępy pacjentów ciągną do Tajlandii i Indii - światowych liderów na tym rynku. Wstawiają zęby, korygują nosy i odsysają tłuszcz, ale także decydują się na bardziej skomplikowane zabiegi. Tamtejszy rynek jest, zdaniem firmy doradczej McKinsey, wart około 2 mld dol. rocznie.

Fala zainteresowania tańszymi zabiegami rozlała się też na Europę Wschodnią. Brytyjczycy, Niemcy, Francuzi i Austriacy to codzienni goście węgierskich i czeskich klinik. Polska dotąd nie była postrzegana jako liczący się gracz na tym lukratywnym rynku. Teraz i polscy przedsiębiorcy ostro zabrali się do roboty. Chirurdzy plastyczni przyznają, że zapotrzebowanie na ich usługi rośnie lawinowo, coraz liczniejsze tanie połączenia lotnicze z Niemcami, Wielką Brytanią, Szwecją dowożą im dewizowych klientów. Obcokrajowcy na najpopularniejszych zabiegach chirurgicznych oszczędzają w Polsce 3-5 tys. euro.

Zainteresowanie jest tak wielkie, że np. firma IQ Medica lada dzień otworzy własną klinikę z zapleczem hotelowym w Miedzeszynie pod Warszawą. Nowy szpital otworzy też stołeczne Centrum Damiana.

Przeciętnie pacjenci płacą w IQ Medica 6-15 tys. zł za zabieg, a cudzoziemcy zostawiają ok 30 proc. więcej pieniędzy niż Polacy. To samo w stomatologii, tylko tutaj rachunki bywają znacznie wyższe.

Obcokrajowcy równie często korzystają z naszych uzdrowisk. Ta gałąź biznesu turystycznego rozwija się równie intensywnie. Nałęczów, Kołobrzeg, Kłodzko to tylko niektóre z miejscowości, które chętnie goszczą pacjentów płacących w walutach obcych.

Państwowe sanatoria tworzą oferty komercyjne, odnawiają budynki, przygotowują lepsze menu. Obok nich wyrastają ośrodki prywatne wyspecjalizowane w poprawianiu kondycji ciała i stanu ducha. Według danych Instytutu Turystyki w 2006 r. tylko w państwowych ośrodkach gościło 73 tys. cudzoziemców (68 tys. z nich to Niemcy). Dyrektor Instytutu Krzysztof Łopaciński szacuje, że łącznie zagranicznych gości uzdrowisk jest kilka razy więcej. Jego zdaniem moda na spa powoduje, że wodolecznictwo, masaże stają się intratnym biznesem także poza miejscowościami typowo sanatoryjnymi.

- Trójmiasto, Mazury, Półwysep Helski, a nawet takie miasta, jak Warszawa czy Szczecin - wszędzie tam liczący się hotel cztero- czy pięciogwiazdkowy nie może się obyć bez centrum odnowy, gabinetu spa - mówi Łopaciński.

Trudno o dokładne dane o tym, ilu turystów zainteresowanych reperowaniem swojej kondycji i zdrowia przyjeżdża do Polski. Instytut Turystyki szacuje, że może to być co najmniej 1,5 proc. z prawie 16 mln turystów w 2006 r. To daje około przynajmniej ćwierć miliona osób. Każda z nich wydała w naszym kraju w ubiegłym roku 250 dolarów. Średnie wydatki jednej osoby w I kwartale 2007 są już o 30 proc. wyższe, a liczba zagranicznych pacjentów też rośnie bardzo szybko.

Źródło: Gazeta Wyborcza – 8.10.2007 r.



www.hotelinfo24.pl