Brak rąk do pracy w karkonoskich obiektach

2007-11-08, 14:20:24

Do rozpoczęcia sezonu narciarskiego już blisko w karkonoskich restauracjach, hotelach i schroniskach brakuje pracowników.

Robert Szczepaniak, menedżer hotelu Corum w Karpaczu, od kilku tygodni poszukuje kucharza z doświadczeniem. - Na ogłoszenia, które zamieściliśmy w prasie, nie ma żadnego odzewu - tłumaczy Szczepaniak. W jego hotelu brakuje też recepcjonistów i kelnerów znających choć jeden język obcy bo większość wykwalifikowanej kadry wyjechała z kraju.

Choć w hotelu w Karpaczu kucharz może dostać na rękę 3 tys. zł oraz pełne wyżywienie i zakwaterowanie, za granicą zarobi kilkakrotnie więcej, nawet po odliczeniu kosztów utrzymania.

Brakującej kadry nie potrafią dostarczyć powiatowe urzędy pracy. Jeleniogórski PUP w tym roku do hoteli i restauracji skierował 450 bezrobotnych, ale pracę podjęło jedynie 38 osób. W Powiatowym Urzędzie Pracy w Zakopanem leży ok. 50 ofert pracy. Wiele restauracji na swych witrynach informuje o wolnych etatach. Chętnych brakuje, bo stopa bezrobocia w powiecie tatrzańskim to jedynie 8,7 proc.

Jeszcze większe problemy ze znalezieniem rąk do pracy mają gospodarze schronisk. Mirosław Godyń ze Strzechy Akademickiej w Karkonoszach od ponad miesiąca poszukuje pomocy kuchennych. Jeśli nie znajdzie, więcej zajęć będą mieli obecni pracownicy.
Niewiele bowiem osób chce pracować wysoko w górach.

- Praca nie jest ciężka, ale potrzeba wytrzymałości psychicznej - mówi Krystyna Gajewska, szefowa innego karkonoskiego schroniska Szrenica (1362 m n.p.m.). Nie każdy potrafi przywyknąć do huczącego bez przerwy wiatru lub obejść się bez rodziny czy kina. Zwykle pracodawcy wprowadzają też zasadę ograniczonego używania alkoholu, także po pracy. Do domu można wyjechać co kilka tygodni. Teraz pracuje w Szrenicy sześć osób, ale w sezonie zimowym potrzeba dziesięciu.

Źródło: Polska Gazeta Wrocławska – 7.11.2007 r.



www.hotelinfo24.pl