Agroturystyka w Śliwniku

2008-05-22, 12:02:13

Mogą powiedzieć, że przemierzyli świat, pracowali i żyli niemal na wszystkich kontynentach. Gdy trafili do Śliwnika (woj. lubuskie) natychmiast postanowili zrobić tutaj coś porządnego. Bożena i Michael Mitchellów urządzili gospodarstwo agroturystyczne z górnej półki.

- Dla niektórych to nieco dziwne, że budowę gospodarstwa zaczęliśmy nieomal od krytego basenu - dodaje B. Mitchell. - Ale jak się powiedziało "a”... Później dokupiliśmy nieco łąki, gdzie pasą się owce czy hodowane są charty afgańskie. Właściciele szukają bowiem możliwości działania na wielu polach, bo na razie tylko z agroturystyki trudno wyżyć.

Zanim zabrali się za ten biznes zwiedzili sporo gospodarstw. Wówczas pomyśleli, że chcieliby zerwać z siermiężnym kształtem agroturystyki w Polsce. Ich zamiarem jest, aby osiągnęło poziom przyzwoitego hotelu.

- Mieliśmy gości z Francji, Danii i byli zachwyceni - dodaje pani Bożena. - Gorzej bywa z Polakami. Dla naszych rodaków agroturystyka oznacza symboliczne ceny i polowe warunki. A u nas w ślad za jakością idzie cena. Jest ona średnia, ale dla wielu okazuje się za wysoka.

Co przeszkadza w agroturystyce? W okolicy Małomic przede wszystkim to, że gospodarstwo Mitchellów jest rodzynkiem. A zawsze lepiej działa się w sieci. Chociażby dlatego, że można tworzyć wspólne projekty spędzania wolnego czasu. Już nawet promocja nie jest tak ważna. Gros gości wyszukuje gospodarstwo w Śliwniku w internecie.

Źródło: Gazeta Lubuska – 14.05.2008 r.



www.hotelinfo24.pl