Dylematy bydgoskiego rynku hotelowego

2008-09-10, 10:18:55

Niepokojąco spada obłożenie bydgoskich hoteli (w zależności od standardu, do 30-40 procent) w okresach poza sezonowych.

- To akurat tyle, żeby mogły przetrwać, ale nie tyle, żeby mogły dobrze zarabiać – uważa Barbara Kubiak-Warzocha, specjalistka ds. turystyki w Urzędzie Miasta. Ale gdy przychodzi impreza rangi mistrzostw świata, to nawet z dostawkami i mobilizacją prywatnych kwater okazuje się, że miejsc jest za mało. Dlatego ważne jest, aby oferta noclegowa Bydgoszczy ciągle się powiększała.

O wzroście zainteresowania wśród przedsiębiorców tym biznesem  świadczą, między innymi, następujące przykłady:

- Za prawie 10 milionów złotych nowy właściciel będzie mógł budynek dawnych zakładów Pralchem adaptować na hotel.

- Ponad 100 pokoi będzie miał „Słoneczny Młyn” przy rondzie Fordońskim

- Ciągle otwarte są rozmowy o adaptacji przynajmniej części młynów Rothera na pokoje hotelowe.

Wkrótce okazać się może, że Bydgoszcz ma wreszcie możliwość przenocowania wszystkich gości. Przed Euro 2012 wydaje się to ogromną szansą na przyciągnięcie kibiców i zarobek dla hotelarzy.

Każda grupa gości ma inne oczekiwania. Skandynawowie, na przykład, odwiedzając Bydgoszcz, cenią sobie noclegi w hotelu City. Niemcy czy Austriacy wolą hotel Pod Orłem. - Są też grupy zagraniczne, które chcą nocować w „bezgwiazdkowej” stanicy PTTK w Janowie – mają tu blisko do szlaków wodnych i rowerowych, ale chcą odpoczywać z grupą przyjaciół w spokoju. Nie każdy lubi przecież hotelową kuchnię i jedzenie w towarzystwie kilkudziesięciu gości - uważa Barbara Kubiak-Warzocha.

Źródło: Express Bydgoski – 05.09.2008 r.



www.hotelinfo24.pl