Katowicki Novotel obchodzi 25 urodziny

2006-11-08, 11:06:16

Gościł koronowane głowy, polityków, największe gwiazdy sportu i show-biznesu. W latach 80. był niekwestionowanym symbolem luksusu i nowoczesności. Katowicki hotel Novotel obchodzi 25. urodziny.

Dyrektorem hotelu od 22 lat jest Marek Cyrnal, który na dzień dobry pokazuje pamiątkową księgę gości. Za miłą obsługę dziękują w niej Hans-Dietrich Genscher, niemiecki minister spraw zagranicznych, belgijski książę Filip, Jan Nowak-Jeziorański czy Jolanta Kwaśniewska. Cyrnal: - Pani Kwaśniewska to nasz częsty gość. Podobnie jak Krystyna Janda czy Roman Polański. Ten ostatni zawsze przyjeżdża incognito. Wcześniej pokój rezerwuje mu Wojciech Kilar, a my gwarantujemy całkowitą anonimowość.

Częstym gościem hotelu Warszawa był też Irek Dudek. - W latach 80. lubiłem z kolegami zakończyć trasę w tym hotelu, mimo że do domu nie miałem daleko. Miła obsługa, fajny barek. Kiedy dookoła wiało szarzyzną, Warszawski był jak inny świat - wspomina Dudek.

Personel ciepło wspomina muzyków: Jeana-Michela Jarre'a, Stinga czy członków zespołu Iron Maiden.

W hotelu pracuje ponad 80 osób. W 1981 roku, kiedy powstał, było ich trzy razy tyle. Wybudowano go z inicjatywy Zdzisława Grudnia, I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR, i Edwarda Gierka, I sekretarza Komitetu Centralnego. Nazwano go Warszawa, by pokreślić związki Śląska ze stolicą. Budową zajęła się jedna z fińskich firm. Choć obok wyrastały potężne wieżowce, tzw. Gwiazdy, projektanci nie ryzykowali budowy wysokiego budynku. Pod ziemią pełno było kopalnianych wyrobisk, więc zdecydowano się tylko na 11 pięter z 300 pokojami. Zamontowano klimatyzację, agregaty prądotwórcze, własne zbiorniki paliwa i wody. Hotel może działać niezależnie nawet przez dwa tygodnie. Kilka miesięcy po otwarciu wprowadzono stan wojenny. Supernowoczesny hotel zmieniono wówczas w koszary.

Cyrnal: - Stan wojenny minął, a do nas znowu zaczęli przyjeżdżać goście, głównie biznesmeni. Turyści zatrzymują się tu tylko przejazdem, najczęściej w drodze do Krakowa. Kiedyś mieliśmy grupę Koreańczyków, którzy zaraz po rozpakowaniu się w pokojach, zapytali, jak dojść na Wawel. Często gościmy też grupy filmowców. Jedną z największych była ekipa z serialu "Wichry wojny" z Jane Seymour na czele. Codziennie dojeżdżali od nas na zdjęcia do obozu w Auschwitz.

Danuta Borysiak, która od 1984 roku jest szefową recepcji, opowiada, że jak tylko w hotelu gości gwiazda, to pod budynkiem koczują tłumy fanów. - Najwięcej było ich, kiedy do Polski przyjechali z wizytą brazylijscy aktorzy, grający w serialu "Isaura". Przyszło tylu ludzi, że myślałam, że nie dojdę do pracy - mówi Borysiak.

W ciągu 25 lat istnienia hotel uniknął nieszczęśliwych wypadków. - Tylko raz, 11 lat temu, kiedy gość zszedł na śniadanie, w jego pokoju wybuchł pożar. W ciągu doby doprowadziliśmy go do użytku. Ale żeby nie kusić losu, zrobiłem z tego pokoju salę konferencyjną. Tak w ogóle to nie jesteśmy przesądni. Można się u nas zatrzymać w pokoju numer 13 - żartuje Cyrnal.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice – 06.09.2006 r.


www.hotelinfo24.pl