Szara strefa w turystyce

2006-12-18, 18:21:38

Ponad 600 mln zł rocznie traci budżet państwa na skutek funkcjonowania szarej strefy w turystyce - wynika z raportu Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego. Jeszcze więcej tracą firmy, które nie mogą sprostać dumpingowym cenom nieuczciwej konkurencji

Do Departamentu Turystyki Ministerstwa Gospodarki docierało mnóstwo skarg od przedsiębiorców na szarą strefę. Obecnie przymierza się on do nowelizacji ustawy o usługach turystycznych, aby rozwiązać ten problem.  Zmiany mają rzekomo przyczynić się do odzyskania przez budżet części pieniędzy z ok. 600 mln zł podatków, które co roku zostają w kieszeniach firm z szarej strefy.

- Podstawowe przejawy szarej strefy w turystyce to prowadzenie niezarejestrowanej działalności, zaniżanie danych o dochodach przez legalne firmy oraz nigdzie nie wykazywane napiwki w hotelach i restauracjach - wyjaśnia Tadeusz Smuga z Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego, autor raportu o nielegalnej działalności w turystyce.

- Ograniczeniu szarej strefy sprzyjałoby obniżenie podatku VAT na usługi turystyczne oraz obniżenie kosztów pracy. Warte rozważenia jest także wprowadzenie rozwiązań zwalniających sezonowych przedsiębiorców z części obciążeń finansowych - uważa Tadeusz Smuga.

Instytut wykorzystał badanie opinii przeprowadzone wśród 60 przedsiębiorców z branży. Większość oceniła wielkość szarej strefy w sektorze turystycznym na 11 - 30 proc. rynku. To sporo, bo roczne przychody oficjalnie działających biur podróży szacowane są na ponad 7 mld zł. Hotele i inne obiekty noclegowe generują zaś przychody rzędu 5 mld zł. Dodatkowo działają tysiące małych rodzinnych firm, które wynajmują turystom pokoje.

- Według danych GUS na Wybrzeżu jest ok. 150 tys. miejsc noclegowych. Tymczasem jeden z badaczy zajmujących się turystyką wskazał, że faktycznie jest ich ok. 450 tys. - mówi Krzysztof Łopaciński, dyrektor Instytutu Turystyki.

- Najbardziej rozbudowana szara strefa funkcjonuje w szkołach. Biura podróży ponoszą koszty reklamy, katalogów, siedziby, wykwalifikowanych pracowników, a nauczyciele, bazując na zaufaniu rodziców, organizują wyjazdy bez tych opłat. To jest nieuczciwa konkurencja - oburza się Małgorzata Mastalerz, prezes Izby Turystyki Ziemi Łódzkiej, która od 20 lat prowadzi własne biuro podróży Orbital. Twierdzi, że nauczyciele prowadzą nie tylko wycieczki szkolne, do czego mają prawo, ale organizują też wyjazdy zagraniczne, kolonie, zimowiska. Przy czym większość nie rozlicza się z dodatkowych przychodów.

Przedsiębiorcy z branży turystycznej uważają, że jednym ze sposobów na ukrócenie szarej strefy byłyby np. kary za świadczenie usług po cenach dumpingowych. Co ciekawe, to właśnie podmioty działające w szarej strefie częściej narzekały na dużą konkurencję w branży, niż legalne firmy.

Przedsiębiorcy postulowali również rozszerzenie uprawnień kontrolnych, w tym prawne upoważnienie Straży Granicznej do kontroli legalności organizatorów turystyki zagranicznej, upoważnienie Straży Miejskiej do kontroli usługodawców, np. pilotów wycieczek lub przewodników turystycznych.

- Problemem jest też to, że urzędnicy kompletnie nie wiedzą, co robić z takim nielegalnym podmiotem. Złożyliśmy skargę do Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi na pewną nauczycielkę, która organizowała wyjazdy. Urzędnicy co prawda zakazali jej działalności, ale nie dotrzymali procedur, więc ich decyzja została unieważniona - opowiada Małgorzata Mastalerz.

Źródło: Rzeczpospolita – 18.12.2006 r.



www.hotelinfo24.pl