|
Okoliczni mieszkańcy pragną by w tym miejscu pozostała zielona enklawa. Z kolei architekci z biura Projekt Praga stworzyli na zlecenie osoby prywatnej wizję siedmiopiętrowego hotelu, a właściciele skweru - wysokościowiec – donosi Gazeta Wyborcza.
Właściciele części skweru starają się o uzyskanie warunków zabudowy dla wysokiego na 50 metrów wieżowca. Są to spadkobierczynie właścicieli stojącej tu kiedyś kamienicy. Ten gęsto zabudowany przed wojną teren przejęło później państwo, domy wyburzono a na ich miejscu powstał trójkątny zieleniec otoczony ulicami Piękną, Mokotowską i Chopina. Jeśli chodzi o wysokościowiec, to według Agnieszki Kłąb z biura prasowego ratusza - gdy nie ma uchwalonego planu, miasto kieruje się zasadą "dobrego sąsiedztwa", a propozycja postawienia 50-metrowego budynku w otoczeniu o połowę niższych kamienic nie mieści się w tej kategorii.
Przeciwni wszelkim ingerencjom w przedmiotową przestrzeń protestują wspólnoty mieszkaniowe sąsiednich domów, ale także kombatanci. Do akcji protestacyjnej włączyły się też: Fundacja Bęc Zmiana, Kolektyw Syrena, Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Centrum Sztuki Współczesnej. ##
Inną jeszcze koncepcję zagospodarowania tego terenu, opracowaną na zamówienie osoby prywatnej, przedstawili architekci z Projektu Praga. Miałby tu mianowicie, stanąć sięgający siedmiu pięter hotel. Od Mokotowskiej, Chopina i sąsiedniego domu ma mieć po pięć pięter i kamienne elewacje, zaś od strony Pięknej - przeszkloną dominantę o siedmiu piętrach.
- Proponowany budynek zajmie około 35 proc. obecnej powierzchni skweru, pozostawiając jako zieloną znaczną część istniejącego terenu. Pomnik Batalionu AK "Ruczaj" byłby przeniesiony w bardziej eksponowane miejsce, bliżej Pięknej - przekonuje arch. Marcin Garbacki z Projektu Praga. - Budynek w tej lokalizacji jest uzasadniony urbanistycznie, wpisuje się w lukę powstałą na skutek zniszczeń wojennych, nawiązuje wysokością do sąsiedniej zabudowy i tworzy dominantę na zamknięciu osi ul. Kruczej. Niezbędne jest rozsądne dogęszczenie miasta w centrum, a nie na jego obrzeżach.
Źródło: Gazeta Wyborcza - 04.11.2011
|