Zachodni biznesmeni szturmują polskie hotele

2007-01-31, 11:54:48

Zagraniczni przedsiębiorcy zostawili u nas rekordową kwotę 2,4 mld zł. To najwięcej w historii. A liczba cudzoziemców przyjeżdżających do Polski w interesach stale rośnie. W 2006 roku było ich 4,4 milionów, o 300 tysięcy więcej niż rok wcześniej.

Co ważne, tego typu turystów przybywa dwa razy szybciej niż tradycyjnych. Zagraniczni biznesmeni zostawiają u nas też coraz więcej pieniędzy. W ubiegłym roku już około 800 milionów dolarów. Dzięki wizytom przedsiębiorców hotele nie muszą liczyć wyłącznie na klientów weekendowych. Poza tym biznesmeni przyjeżdżają do Polski zazwyczaj poza sezonem turystycznym.

Wzrost przychodów związanych z obsługą tego typu gości potwierdza Katarzyna Gontarczyk Dyrektor PR hoteli Starwood w Polsce. Obsługa biznesmenów staje się na tyle ważna, że to właśnie z myślą o nich powstają nowe obiekty sieci.

Według Wojciecha Łopacińskiego, dyrektora toruńskiego hotelu Filmar, żeby zacząć myśleć o poważnej obsłudze biznesowych klientów, potrzeba kilku sal konferencyjnych różnej wielkości. Filmar ma ich siedem, niedługo zamierza otworzyć kolejne dwie. Dlaczego? - Liczba spotkań przedsiębiorców w naszym hotelu rośnie z roku na rok o około 35 procent - wyjaśnia Wojciech Łopaciński. Już ponad połowa przychodów Filmaru pochodzi od turystów biznesowych.

Wojciech Łopaciński to także pomysłodawca stworzenia w Toruniu tzw. convention bureau, które zająć się ma promowaniem organizowania w nim konferencji. Wokół pomysłu zebrało się już kilkanaście osób, głównie hotelarzy (m.in. z Grupy Orbis) oraz prowadzących firmy obsługujące konferencje. Wydali już wspólny folder, który reklamuje Toruń jako idealne miejsce na spotkania biznesowe. O takich gości warto bowiem walczyć. - Turysta, który przyjeżdża na targi bądź kongres, wydaje o 25 - 30 procent więcej niż osoba prywatna - mówi Krzysztof Łopaciński, dyrektor Instytutu Turystyki. Europejska Federacja Stowarzyszeń Profesjonalnych Organizatorów Kongresów szacuje, że w najbliższych latach liczba konferencji na świecie może rosnąć w tempie 10 - 11 proc. rocznie. W Polsce może być ono podobne, a nawet wyższe. Problemem naszego kraju jest jednak to, że brakuje nam centrum kongresowego z prawdziwego zdarzenia, które mogłoby pomieścić 10 tys. osób. Takie obiekty są np. w Niemczech, gdzie w ubiegłym roku odbyło się ponad 300 dużych międzynarodowych imprez. Naszych zachodnich sąsiadów pod tym względem wyprzedziły tylko Stany Zjednoczone.

W przypadku dwóch warszawskich hoteli Gromada ok. 80 proc. przychodów pochodzi od firm i gości przyjeżdżających w interesach. Gromada planuje też otworzyć centrum kongresowe w Krakowie, podobne do tego, jakie ma w Warszawie przy Okęciu (25 sal). - Konferencje najczęściej odbywają się w dużych miastach, ale przygotowujemy też tego typu imprezy w Ostrowcu Świętokrzyskim, Przemyślu czy Zakopanem - opowiada Michał Kolankiewicz z Gromady.

Inwestują jednak nie tylko wielkie, ale i małe hotele. - Za tydzień otwieramy dwie sale konferencyjne - cieszy się Dariusz Pastuszak - prezes hotelu Przepióreczka z Nałęczowa, działającego od półtora roku. Około 70 proc. gości hotelu to biznesmeni i grupy instytucjonalne, które przyjeżdżają tam na kongresy i szkolenia.


Źródło: Rzeczpospolita – 31.01.2007 r.



www.hotelinfo24.pl