Urzędnicy miejscy odpowiedzialni za ściąganie opłaty przyznają, że mają problemy z niektórymi hotelami i pensjonatami, które odmawiają przekazywania tych pieniędzy, bo jak tłumaczą nie pobierają ich od gości biznesowych – relacjonuje portal Nasze Miasto
Straty z tego tytułu w miejskich kasach są znaczne. W przypadku Sopotu jest to nawet kilkaset tysięcy złotych. Nie chcą płacić niektóre hotele i pensjonaty, a także tzw. szara strefa (wynajmujący pokoje bez zarejestrowania działalności gospodarczej).
- Często od hotelarzy słyszymy, że ich goście przyjechali do naszego kurortu w celach biznesowych, a nie uzdrowiskowych czy wypoczynkowych. W związku z tym, jak twierdzą, nie pobierają od nich dodatkowych opłat – mówi Błażej Kucharski z sopockiego magistratu. Jednakże zgodnie z ustawą o uzdrowiskach „opłata uzdrowiskowa jest pobierana od osób fizycznych przebywających dłużej niż dobę w celach zdrowotnych, turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych”.
Z kolei liderem w ściągalności opłat uzdrowiskowych jest Kołobrzeg wzbogacając swój budżet o około siedem milionów złotych rocznie. Równie dobrze radzą sobie w tym zakresie Ciechocinek i Świnoujście. A gra jest warta świeczki bowiem z tego co zarobią z tytułu opłat uzdrowiskowych drugie tyle dokłada Ministerstwo Finansów i są to już znaczące kwoty, które przeznaczane są na inwestycje uzdrowiskowe. ##
Sopot, wzorem Kołobrzegu, myśli więc obecnie o kampanii informacyjnej skierowanej do branży hotelarskiej, która ma uświadamiać, że zebrane pieniądze służą rozwojowi turystyki. Interesujące pomysły ma również Wojciech Fułek, przewodniczący Rady Miasta. - Trzeba by wprowadzić system zachęty, żeby tym podmiotom opłacało się ściągać te opłaty, np. zaznaczenie ich działalności w akcjach promocyjnych miasta. Można też zaproponować, że za ile zbiorą opłat, za tyle miasto zrobi coś w ich otoczeniu, oczywiście na gruncie miejskim. Mogłoby to być chociażby zagospodarowanie pobliskiego terenu zielonego.
Źródło: Nasze Miasto.pl – 21.12.2011
|