|
Tak stało się na przykład w przypadku właścicieli pensjonatów w województwie pomorskim, których obiekty na nieszczęście położone są zbyt daleko od Gdańska, w związku z czym nie pojawili się tam kibice piłkarscy. Być może jednak są one zbyt blisko gospodarza meczów na Euro 2012, by zajrzeli tam turyści obawiający się piłkarskiej „gorączki” – relacjonuje Gazeta Wyborcza
Tzw. normalni turyści mogli też przecież podejrzewać, że obiekty turystyczne w całym regionie uległy pokusie nadmiernie windując ceny. Właściciele pensjonatów np. w Krynicy Morskiej, Stegnie, Jastarni, Jastrzębiej Górze, na Helu czy nad kaszubskimi jeziorami mają więc powody do narzekania.
- Podczas Euro nie mieliśmy żadnych zagranicznych gości. Odwiedziło nas tylko kilku stałych wczasowiczów. Liczyłam na to, że będzie większy popyt na pokoje. Wszyscy tu na to liczyliśmy - wzdycha pani Anna, recepcjonistka w jednym z pensjonatów na Helu. Spodziewano się mimo wszystko odwiedzin zagranicznych kibiców, czy chociażby stałych klientów. A jak było naprawdę? – (...) nie przyjechali ani jedni, ani drudzy - mówi właściciel ośrodka wypoczynkowego Mała Szarlota (pod Wdzydzami Kiszewskimi). - Stali wczasowicze z Gdańska, którzy zwykle planowali u nas turnusy, na czas mistrzostw zostali w domach. Nie mieliśmy też gości, którzy chcieli z miasta uciec przed Euro. ##
Nieco lepiej na szczycie turystycznym wywołanym przez Euro 2012 wyszły hotele zlokalizowane poza Trójmiastem. Właściciele tych obiektów mają różne opinie w ocenie tego okresu - jedni uważają, że przez Euro w hotelach gości pojawiło się mniej, inni, że liczba wczasowiczów utrzymała się na podobnym poziomie co w ubiegłym roku.
- W porównaniu z poprzednim sezonem zainteresowanych i gości jest mniej. Ale obłożenie jest bardzo zależne od pogody. Spadku zainteresowania pokojami nie wiążemy bezpośrednio z Euro. Tym bardziej że sezon jeszcze się w pełni nie zaczął - przekonuje właściciel hotelu w Kościerzynie.
Źródło: Gazeta Wyborcza – 02.07.2012
|