Brakuje luksusowych hoteli, a tańszych "hoteli środka" nie opłaca się budować. Do 2012 roku baza hotelowa Krakowa powinna ulec zdecydowanej poprawie.

- Jest dobrze. Wciąż jesteśmy najlepsi w Polsce pod względem ilości i jakości hoteli, hosteli i pensjonatów - takie głosy słychać z ust urzędników krakowskiego magistratu, kiedy przypomni się im, że Kraków z finałowej puli miast-organizatorów Euro 2012 wypadł m.in. z powodu... niedostatecznej bazy noclegowej.

Tymczasem zdaniem ekspertów mimo rosnącego znaczenia Krakowa w ruchu turystycznym i co za tym idzie stopniowego powiększania się bazy hotelowej, miasto ma do światowej czołówki sporo do nadrobienia. - Wciąż brakuje hoteli z najwyższej klasy, cztero-, pięciogwiazdkowych, które są w stanie przyjąć równocześnie poważną liczbę zamożnych turystów. Z sezonu na sezon takich gości w Krakowie będzie coraz więcej. A luksusowych hoteli, nawet obsługiwanych przez wielkie zagraniczne sieci czy operatorów, nie przybywa tak szybko jak powinno - przyznaje Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta ds. turystyki. Jej zdaniem obecna stagnacja na rynku drogich hoteli w Krakowie nie powinna się długo utrzymywać. - Docierają do nas sygnały, że Kraków jest łakomym kąskiem dla kilku wielkich potentatów hotelarskich, którzy już szukają tu miejsca pod nowe inwestycje - mówi Leja.

Kraków powinien stawiać również na hotele z segmentu ekonomicznego. Tu jednak na zwiększenie stanu posiadania się nie zanosi, bowiem budowanie od podstaw takich hoteli po prostu średnio się opłaca. - Nie ma sensu inwestowanie pieniędzy w popularne w świecie dwugwiazdkowce, skoro w Polsce niemal tyle samo kosztuje otworzenie trzech gwiazdek, w których z wynajmu pokoi uzyska się znacznie wyższe kwoty - mówi Piotr Działowy, właściciel pokoi gościnnych Tournet przy Miodowej.

Władze miasta są przekonane, że jeśli tańsze hotele miałyby powstawać gdzieś indziej niż w centrum, znakomitym miejscem byłyby tereny w otoczeniu północnej obwodnicy Krakowa. Prawdopodobnie nie uda się jednak ukończyć jej przed 2012 rokiem.

Źródło: Gazeta Wyborcza – 24.04.2007 r.