Pożar, który wybuchł w sobotę rano, strawił do wieczora 500 hektarów lasu piniowego i zarośli, a także 500 hektarów upraw rolnych i dotarł do przedmieść kurortu Bodrum na tureckim wybrzeżu Morza Egejskiego, mimo zmasowanej akcji strażaków, gaszących z ziemi i powietrza - poinformowały władze tureckie.
W nadmorskim kurorcie od strony zbliżającego się ognia podjęto nadzwyczajne środki ostrożności i ewakuowano dwa duże hotele - podała turecka agencja prasowa Anatolia.
W akcji przeciwpożarowej wzięło udział dziesięć śmigłowców i trzy samoloty gaśnicze z sąsiednich prowincji. Władze zaapelowały do ludności o niesienie pomocy strażakom, gdy sytuacja stała się krytyczna. Pod wpływem wiatru pożar zaczął się szybko rozprzestrzeniać. Rannych i poparzonych zostało około 20 osób, w tym kilku strażaków
Po kilku godzinach udało się zlokalizować szybko rozprzestrzeniający się z powodu upałów, wiatru i suszy ogień, ograniczyć straty oraz nie dopuścić płomieni do zabudowań kurortu, pełnego turystów w pełni sezonu - podał Mumtaz Kanat, komendant straży pożarnej regionu nadmorskiego.
Nie znane są jeszcze przyczyny pożaru, który rozpoczął się w pobliżu wsi Kizilagać. Łatwopalne, suche zarośla zapalają się bardzo często w Turcji w czasie letnich upałów i suszy
Źródło: Gazeta Wyborcza – 07.07.2007 r. |