To był prawdziwy szok dla sanitariuszy. Szkocki golfista podczas treningu pokaleczył sobie głowę i dłonie. A wszystko przez to, że ćwiczył w… pokoju hotelowym. Gdy wziął zamach, trafił kijem w lampę. Spadające kawałki szkła poraniły Marca Warrena i zakrwawiony trafił do szpitala – czytamy w Dzienniku.
Na szczęście golfiście nic poważniejszego się nie stało. Lekarze udzielili Warrenowi niezbędnej pomocy i zwolnili pechowego gracza do domu. Ale Szkot na długo zapamięta trening w hotelu. Choć rany na dłoniach i głowie zagoją się w parę tygodni, to blizny zostaną już na całe życie.
Warren na jakiś czas zapomni także o grze. Tym samym nie wystąpi towarzyskim meczu reprezentacji Europy z połączoną drużyną Irlandii i Wielkiej Brytanii. A mówią, że golf to sport dla spokojnych ludzi.
Źródło: Dziennik – 28.09.2007 r.
|