Strona główna » Aktualności hotelarskie z kraju » Schroniska PTTK cienko przędą | Aktualności hotelarskie z kraju
Schroniska PTTK cienko przędą
|
Schronisko na Polanie Roztoka w Tatrach (fot. dobreschronisko.pl)
|
Sytuacja schronisk należących do Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego nie jest godna pozazdroszczenia. Wiele z nich nie jest w stanie zarobić na swoje utrzymanie, a te które podjęły wyzwanie walki o gości, zamieniają się w hotele. Mimo niewesołej sytuacji schronisk, PTTK nie zamierza na razie np. przeprowadzać ich prywatyzacji, bo jak twierdzi sekretarz generalny PTTK Roman Bargieł - Schroniska nadal są ważne w turystyce – relacjonuje Gazeta.pl
O tym jak trudna jest sytuacja schronisk może np. świadczyć fakt, że w zorganizowanym przez spółkę Bieszczadzkie Schroniska i Hotele PTTK w Sanoku jesienią ubiegłego roku przetargu na dzierżawę 15 obiektów, nie znalazł się nikt zainteresowany ich prowadzeniem.
- Sytuacja zmieniła się diametralnie. Jeszcze do niedawna ludzie się przelicytowywali. Nawet o 10 tys. zł, żeby tylko przejąć dzierżawę - mówi jeden z prowadzących obiekt PTTK.
Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest z pewnością szczupłość środków finansowych. Schroniska w porównaniu z prywatnymi pensjonatami nie wytrzymują próby czasu. Kolejnym problem jest brak wykwalifikowanej kadry. Józef Szymbara, prezes Bieszczadzkich Schronisk i Hoteli PTTK, twierdzi, że do przetargów często stają ludzie bez pojęcia o pracy w turystyce. - Nie mają pieniędzy na rozpoczęcie działalności. Zdarzało się, że mieliśmy problemy, żeby wyegzekwować kaucję równą trzymiesięcznemu czynszowi.
Nieliczni, zaangażowani, z pasją próbują jednak coś robić. Gospodarz Bacówki pod Małą Rawką Michał Klażyński organizuje spotkania uczestników rajdów Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich, są imprezy muzyczne, działa półka z wolnymi książkami. Gospodarze bacówek pod Małą Rawką i Pod Honem próbowali zorganizować mini program lojalnościowy, ale nic z tego nie wyszło, bo wycofały się osoby prowadzące inne obiekty.
Mimo ciekawych pomysłów w niektórych placówkach, inicjatywy te starczają ledwie na pokrycie kosztów utrzymania z niewielkim zyskiem, który nie pozwala jednak na przeprowadzanie wymaganych i niezbędnych remontów.
Pasjonatów jest jednak coraz mniej. Symptomatyczna jest tu opinia jednego z turystów. - Kiedyś można było spotkać pasjonatów kochających góry. Dzisiaj spotykam panów w krawatach. Gdy zdecydowano o rozbiórce starego obiektu, turyści zbierali podpisy pod protestem, ale nic to nie dało. Teraz normą jest płacenie za wrzątek, a w niektórych schroniskach nawet za skorzystanie z toalety.
Źródło: Gazeta.pl – 08.08.2013
| | | |
|
Komentarze: |
|
|
|
|
|
| | |