Od początku wakacji hotele dla zwierząt przeżywają prawdziwe oblężenie.
- Na początku miałam obawy przed zostawianiem psa w obcym miejscu - mówi pani Maria Strumińska, której suczka przez dwa tygodnie mieszkała w hotelu dla psów. - Ale jechałam w góry i nie mogłam zabrać psa ze sobą. Obejrzałam teren i gdy zobaczyłam, jak Farba bawi się na wybiegu, stwierdziłam, że będzie jej tam dobrze.
Hotele dla zwierząt pękają w szwach: - Miewamy na przechowaniu po 20 psów i kilkanaście kotów - mówi weterynarz i właściciel jednego z warszawskich hoteli dr Tomasz Zwierzchowski. - Na sierpień są już zaklepane prawie wszystkie miejsca.
Tak samo jest w całej Polsce. Choć koszty nie należą do najniższych (od 15 do 45 zł za dobę), tylko w lubelskim Centrum Małych Zwierząt przebywało w ostatnich dniach 80 zwierzaków! Wciąż dzwonią kolejni chętni. - W wakacje przyjmujemy 80 proc. więcej zwierząt niż zwykle - mówi pani Iza Studzińska, która prowadzi hotel dla psów w Otwocku. Mieści się on na skraju lasu, na dużym ogrodzonym wybiegu bawią się właśnie dwa wilczury. Co chwila podbiegają do dużego wiaderka z wodą. Oddzielne miski stoją też w boksach, a raz dziennie zwierzęta dostają solidną porcję suchej karmy. - Oczywiście są też życzenia indywidualne, jadłospis ustalamy z właścicielem - mówi pani Iza. By zaklepać u niej miejsce dla pupila, trzeba dzwonić nawet miesiąc wcześniej.
W hotelach psy mieszkają w oddzielnych boksach, kilka razy dziennie chodzą na spacery, bawią się na wybiegu. Mogą mieć swoje zabawki i smakołyki. Większość szybko przyzwyczaja się do nowych warunków: - Zwykle ciężki jest tylko pierwszy dzień, zwierzaki piszczą, bo nie chcą zostać same, niechętnie jedzą. Z każdym kolejnym dniem jest lepiej - przekonuje Studzińska.
Są też pensjonaty domowe, których właściciele przyjmują najwyżej jednego-dwa psy.
Niektóre placówki oferują opiekę nad myszkami, papugami, tchórzofretkami czy wężami. - Kiedyś gościliśmy świnkę wietnamską, a ostatnio była u nas prawie dwumetrowa iguana - opowiada weterynarz Bogusław Rocki z hotelu Bazyli w Łomnej. - Przy takich zwierzętach mamy masę pracy. Trzeba np. stale pilnować temperatury w terrariach, uważać na jadłospis, trzymać z dala od innych naszych podopiecznych - opowiada Rocki. Ale chyba zwierzęta i właściciele są zadowoleni, bo stałych klientów jest wielu. - W sierpniu przyjadą papugi i tchórzofretki, już szykujemy im miejsce.
Źródło: Metro – 23.07.2007 r. |