Zdziwił się bardzo klient banku, który otrzymał wyciąg z miesięcznych operacji, w tym dokonanych przy pomocy karty płatniczej. Ze zdumieniem odkrył, że rachunek z restauracji, w której niegdyś jadł obiad, urósł mu niespodziewanie o 15 procent! Okazuje się, że zaoczne dopisywanie napiwku to działanie zgodne z prawem, ale można się przed zwiększonym rachunkiem bronić – czytamy w Dzienniku Zachodnim.
Opłata "za serwis" nie budzi zastrzeżeń organizacji konsumenckich, bo tak jest na całym świecie. Staje się to coraz powszechniejsze i w Polsce, chociaż u nas napiwek nadal traktowany jest jako dobrowolny datek klienta.
Napiwek bywa pobierany z karty płatniczej czasem dopiero wieczorem, po zamknięciu restauracji. Zostaje dopisany przez właściciela restauracji jako opłata "za serwis" świadczony przez firmę.
- Po operacji zapłaty kartą za obiad kelner przynosi pokwitowanie. Składa na nim podpis i ewentualnie w wolne pole wpisuje kwotę napiwku. Jednak w zamian dostaje się tylko wydruk z kasy fiskalnej, na którym nie ma wzmianki o napiwku, bo nie ma takiego pola. Jest ono tylko na pokwitowaniu, które zostawia sobie restauracja - tłumaczy Karol Żwiruk z portalu Karty Online
Po zamknięciu restauracji obsługa w puste pole pokwitowania może wpisać kwotę tytułem napiwku, czyli opłatę "za serwis". Zdaniem organizacji płatniczych, takich jak Visa czy MasterCard, napiwek nie może przekraczać 20 proc. kwoty transakcji, inaczej operacja nie zostanie zaakceptowana.
Rada jest następująca: jeśli nie chcesz mieć doliczonego zaocznie napiwku, to na pokwitowaniu, które otrzymujesz w restauracji do podpisu przekreśl pole przeznaczone na napiwek lub wpisz zero.
Źródło: Dziennik Zachodni – 18.09.2007 r.
|