Marszałek Dolnego Śląska chce przejąć klasztor w Lubiążu. Wybuduje w nim hotele i odbuduje browar. Czy zrobi to, co nie udało np. Michaelowi Jacksonowi?
Wielu ludzi interesowało się opactwem w Lubiążu: rodzimi biznesmani, potencjalni inwestorzy z Arabii Saudyjskiej, Stanów Zjednoczonych – w tym Michael Jackson, czy Kanady. Żaden jednak nie chciał zaryzykować, bo zabytek jest za duży: dwa i pół raza większy od zamku na Wawelu. To drugi co do wielkości obiekt sakralny na świecie. Wyprzedza go tylko kompleks pałacowo-klasztorny Eskurial w Hiszpanii.
Zaryzykować chce za to zarząd województwa. Ma śmiałe plany utworzenia w tym miejscu Narodowego Centrum Kongresowego z hotelami, amfiteatrem i browarem. Nie będzie to jednak takie proste, bo urząd marszałkowski nie jest właścicielem opactwa.
- Fundacja, która nie ma już możliwości pozyskania pieniędzy na remonty, przekaże go nam - tłumaczy wicemarszałek Piotr Borys. - Powołamy spółkę i poszukamy inwestora, który wyłoży na tę inwestycję 200-300 mln zł.
Fundacja odnosi się do tego sceptycznie, nie chce bowiem stracić wpływu na zarządzanie zabytkowym kompleksem. Na razie nie ma również inwestora.
Źródło: Polska Gazeta Wrocławska – 27.03.2008 r.
|