Lotnisko i brak dobrych hoteli - to wąskie gardło Bydgoszczy, które sprawia kłopoty miastu, kiedy trzeba zrobić wielką imprezę. To też największa przeszkoda dla pokonania dla organizatorów lekkoatletycznych mistrzostw świata – informuje Gazeta Wyborcza.
Bydgoskie lotnisko jest odcięte od świata. Nie ma regularnych połączeń z kluczowymi portami w Europie, a z Warszawy latają tu 18-osobowe jetstreamy. Z reguły wystarczają na codzienne loty, ale w przypadku mistrzostw świata to kropla w morzu potrzeb.
Na początku lipca do Bydgoszczy przybędzie ponad 2 tys. sportowców i trenerów z całego świata - Mamy obecnie zgłoszenia od 152 krajów, a będzie 20-30 więcej. Jest już 1618 zawodników i 700 osób towarzyszących - mówi dyrektor organizacyjny MŚ juniorów Krzysztof Wolsztyński. Aby ich przewieźć z Okęcia LOT zamieni małe jetstreamy na boeingi.
- Z hotelami nie ma na szczęście takich kłopotów. Zakwaterujemy wszystkich naszych gości, oczywiście nie tylko w Bydgoszczy, ale np. w Osielsku. Najdalej będzie ze Świecia - mówi Wolsztyński.
Wszystkich próśb bydgoscy organizatorzy nie będą mogli spełnić. Zgłosiła się do nich 70-osobowa grupa kibiców z Australii, którzy chcieli zamieszkać w 5-gwiazdkowym hotelu. Najbliższy jest jednak w Poznaniu... Australijczycy wylądują więc w hotelu w podbydgoskiej Brzozie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz – 25.04.2008 r.
|