Ceny noclegów w Bydgoszczy wzrosły dwukrotnie. Hotelarze wyczuli interes i zażądali od gości, którzy przyjadą na lekkoatletyczne mistrzostwa świata, nawet tysiąca złotych za dobę – informuje Gazeta Wyborcza.
Lekkoatletyczne mistrzostwa świata to największy zjazd gości w dziejach Bydgoszczy. Potrwają od 8 do 13 lipca. Weźmie w nich udział 2 tysiące uczestników z prawie 200 krajów. Kolejny tysiąc to ich trenerzy, działacze i członkowie ekip oraz specjalni delegaci IAAF (Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej). Przyjadą wreszcie kibice i rodzice zawodników - także około tysiąca ludzi.
Ponad 4 tysiące gości to o wiele za dużo jak na możliwości bydgoskich hoteli, które wszystkie razem mają dwa razy mniej miejsc. Dlatego organizatorzy rezerwują pokoje, gdzie tylko się da. W czasie mistrzostw pozajmowane będą nie tylko wszystkie hotele w Bydgoszczy, ale także w Świeciu, Brzozie, Solcu Kujawskim, a nawet ośrodki wypoczynkowe w Pieczyskach nad Zalewem Koronowskim.
Sytuację postanowili wykorzystać niektórzy hotelarze. I podnieśli ceny noclegów nawet dwukrotnie. - Mówię o tym z dużym żalem, bo to nie jest normalne, żeby za dobę w hotelu żądać tysiąca złotych - żalił się na spotkaniu z dziennikarzami prezydent Konstanty Dombrowicz. - W perspektywie to przecież działanie na swoją szkodę. Nikt więcej nie zorganizuje u nas żadnych zawodów, jeśli ceny noclegów będą tak gigantyczne. Będzie to więc ostatnia okazja tych hoteli do zarobku.
Kłopoty z hotelarzami potwierdza Krzysztof Wolsztyński, dyrektor generalny MŚ juniorów: - IAAF delikatnie zwrócił nam uwagę, że ceny są teraz inne niż te, które wysłaliśmy im w ofercie. Dziwią się, bo przyjeżdżają do Bydgoszczy, a mają zapłacić, jakby byli w Londynie.
Wywindowane stawki hotelarzy to kłopot dla organizatorów. Federacja lekkoatletyczna, która pokrywa koszty pobytu sportowców i oficjeli, przekazuje 50 dolarów na osobę w przypadku zawodników oraz 85 - dla członków świty IAAF. - Gdy hotele dyktują wyższe ceny, to my musimy dopłacić różnicę - mówi Wolsztyński. Organizatorzy jednak nie mają wyjścia, bo muszą uczestników gdzieś położyć.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz – 18.06.2008 r.
|