Sezon trwa, a sanepid nie pozwala korzystać z plaży w Międzyzdrojach. Miasto traci pieniądze i renomę - donosi Rzeczpospolita.
Tuż po wiadomości z sanepidu gmina natychmiast wprowadziła zarządzanie kryzysowe. Salmonella uderza najbardziej w przedsiębiorców działających na terenie bazy rybackiej, bo turyści przenieśli się na plażę po drugiej stronie mola. Jednak dla całej zachodniej perły Bałtyku, słynącej z Festiwalu Gali Gwiazd i bogatych turystów, wieść o salmonelli to nóż w plecy. W sezonie w Międzyzdrojach wypoczywa zwykle kilkadziesiąt tysięcy turystów. Tym razem jest ich mniej.
– To się odbija na wszystkich – mówi Dariusz Winnicki, dyrektor hotelu Amber Baltic.
– Chociaż my działamy cały rok, nie tylko w sezonie letnim. Mamy dwa baseny, czyścimy swój odcinek plaży, a nasi goście mają leżaki do dyspozycji, więc nam salmonella tak nie zaszkodzi jak innym. Winnicki przyznaje jednak, że kiedy wieść o bakterii w Międzyzdrojach poszła w Polskę, kilku klientów odwołało rezerwację. – To pewnie ci, którzy mają małe dzieci – przypuszcza.
– Jak wybuchła ta afera, to kolega stracił klientów. Ja na szczęście nie, ale i tak już po sezonie – stwierdza Piotr Hanczaruk, który wynajmuje pokoje letnikom. Narzeka na pogarszający się wizerunek kurortu. – Tu, że salmonella, w portalach, że za drogo. Ceny spadły z 50 zł za pokój z łazienką do 30 – 35 zł – wylicza.
Źródło: Rzeczpospolita – 20.08.2008 r.
|