|
(fot. siestahostel.pl)
|
Od czerwca br w Sopocie działa Siesta Hostel. Mimo tak krótkiego czasu, według strony hostelworld.com, jest to najlepszy hostel w Trójmieście i jeden z najlepszych w Polsce z oceną 95 proc. – czytamy w Gazecie Wyborczej.
W wakacje przez prawie cały czas Siesta Hostel miał komplet gości. Do ich dyspozycji ma pokoje 4, 6 i 8-osobowe oraz jedną dwójkę. W sumie 28 miejsc.
- Hostel odwiedzają głównie turyści z zagranicy. Przez te kilka miesięcy zajrzały do nas osoby z każdego kontynentu. Były dni, że musieliśmy rozstawiać namioty w ogrodzie - opowiada Iwona Rusińska, właścicielka Siesta Hostel.
Prowadzenie hostelu było marzeniem właścicieli – Iwony i Pawła Rusińskich, które zrodziło się po powrocie z rocznej wyprawy dookoła świata. W wielu miejscach spali właśnie w hostelach. Od hoteli odróżnia je przede wszystkim liczba miejsc w pokojach. W zasadzie nie ma w nich pokoi na wyłączność. Dominują sale wieloosobowe z łóżkami piętrowymi. Charakterystyczne są też pomieszczenia wspólne dla wszystkich gości, takie jak salon, kuchnia, czy łazienka. W hostelach nie wynajmuje się pokoi, a pojedyncze łóżka.
- Nawet w Mongolii spaliśmy w hostelu. To wyjątkowe miejsca, gdzie poznać można wspaniałych, ciekawych świata ludzi. Ze spotkanymi w nich osobami nawiązaliśmy przyjaźnie, które trwają do dzisiaj - opowiada Iwona. - Od razu z mężem postanowiliśmy, że musimy takie miejsce otworzyć w Sopocie. Gdy wyjeżdżaliśmy z kraju hosteli w Polsce w zasadzie w ogóle nie było.
To marzenie udało się zrealizować w 2010 roku. Dzieki projektowi "Pomorska Akademia Biznesu", realizowanemu przez Agencję Rozwoju Pomorza w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Działanie 6.2 - Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia udało się pozyskać 40 tys. zł na inwestycje oraz 9,8 tys. zł na tzw. wsparcie pomostowe, czyli 12 comiesięcznych transz starczające na pokrycie pierwszych zobowiązań m.in.. wobec ZUS.
W centrum Sopotu wynajęli duży i powojenny dom o powierzchni 180 mkw z ogrodem.
- Staraliśmy się nadać mu nowy charakter, ale ma on własną duszę, której nie da się zwyczajnie wymieść. I będzie dalej żył swoim tempem, powoli wypełniany historiami z podróży, zdjęciami i plecakami. Ma to być tania baza noclegowa, informacja turystyczna, galeria fotografii, ale przede wszystkim miejsce do spotkań i wzajemnych inspiracji - opowiadają właściciele.
W związku z tym, że unijna dotacja mogła być przeznaczona tylko na środki trwałe, to na prace adaptacyjne musieli mieć własne pieniądze. W sumie wyszło około 70 tys. zł. Ale dzięki pomysłowości i własnej koncepcji udąło się stworzyć jeden z najlepszych hosteli w Polsce, z wyjątkowym klimatem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto – 15.09.2010 r. |