|
(fot. fotomargines.pl)
|
W centrum Nadola zawaliła się część hotelowca, który w czasach budowy elektrowni jądrowej Żarnowiec w latach 80. służył jako główne mieszkanie dla setek inżynierów pracujących przy atomówce. Hotel od 2000 roku niszczeje a jego właściciel zniknął – czytamy w Dzienniku Bałtyckim.
- Niewątpliwie doszło do katastrofy budowlanej, a hotel w obecnym stanie zagraża życiu przypadkowych osób, które mogłyby tam się znaleźć - przyznaje Mirosław Marcinkiewicz, kierownik Referatu Inwestycji, Środowiska i Gospodarki Przestrzennej Urzędu Gminy w Gniewinie. Samo ogrodzenie nic nie da, bo zostanie rozkradziony, jak wszystko z hotelu, dlatego należy go jak najszybciej rozebrać. Aby gmina mogła rozebrać prywatny obiekt, bo nie można odnaleźć właściciela, potrzebna jest decyzja o natychmiastowej rozbiórce, którą może wydać nadzór budowlany. - Nakaz będzie jeszcze w tym miesiącu - zapowiada Jerzy Telszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Wejherowie.
W czasie budowy jądrówki hotelowiec tętnił życiem: było tu kilkaset pokoi, do tego stołówka, sklepy, sala kinowa, a nawet gimnastyczna. Po likwidacji budowy w hotelu zamieszkali na dziko mieszkańcy gminy Gniewino, a obiekt zaczął być rozkradany. Obecna ciężka zima i tony śniegu zalegające na płaskim dachu dawnej recepcji i sali kinowej sprawiły, że dach się zawalił.
Źródło: Dziennik Bałtycki – 18.01.2011 r. |