Strona główna » Aktualności hotelarskie z kraju » Wrocław: Apartamenty wyrugowały squattersów | Aktualności hotelarskie z kraju
Wrocław: Apartamenty wyrugowały squattersów
|
Wrocław - mural Stanisława Czajkowskiego w Wagenburgu (fot. wydarzenia.o.pl)
|
Osadę squattersów zlokalizowaną przy ulicy Na Grobli we Wrocławiu czeka w najbliższym terminie przymusowa przeprowadzka. Na części terenu zajmowanego przez punkową osadę firma deweloperska Gant Development S.A. budować będzie hotel – donosi Gazeta Wyborcza
Budowa hotelu planowana jest w południowej części Wrocławia, na działce graniczącej od południowej strony z ulicą Na Grobli, natomiast od północy ogranicza ją Odra. W hotelu przewiduje się w tzw. moduły apartamentowe: jedno-, dwu-, trzy- i czteroosobowe, wyposażone w łazienkę, aneks kuchenny lub osobną kuchnię. Recepcja oraz bar mają być zlokalizowane na parterze budynku, a w podziemiach garaż wielostanowiskowy oraz pomieszczenia rekreacyjne. Plan obejmuje także zagospodarowanie terenu, w tym zieleni, chodników, dojazdów, miejsc postojowych oraz przebudowę istniejącego wjazdu.
Roboty przebiegałyby bez zakłóceń, gdyby nie fakt, że na części terenu przeznaczonego pod budowę znajduje się osada osób, które zajęły nieużytki nad Odrą i zorganizowały tam własne lokum. Osada Wagenburg ma charakter artystycznej wioski z wydzieloną strefą mieszkalną, w której stoją przyczepy i wozy przerobione na domki, z kurnikiem i warzywniakiem; z miejscem spotkań, dwoma barami i sceną koncertową.
Kiedy w poniedziałek (27.06.2011) zjawili się tam pracownicy wykonawcy, aby wykonać prace rozbiórkowe doszło do konfliktu w sprawie terminu, w jakim squattersi mieliby opuścić teren. Zdaniem mieszkańców Wagenburga - O tym, że Gant ma plany co do tej nieruchomości, wiedzieliśmy już od pół roku - mówią. - Do tej pory jednak nie dostaliśmy wyraźnego sygnału, że rozbiórka się rozpocznie, a jej kolejne terminy były przesuwane.
W trakcie negocjacji przeprowadzonych na przyszłym miejscu budowy obie strony doszły do porozumienia zakładającego, że squattersi mogą pozostać na miejscu jeszcze przez dwa tygodnie. Od pomocy squattersom w znalezieniu dla siebie nowego miejsca nie odżegnują się władze. Zdaniem Jarosława Brody, dyrektora wydziału kultury urzędu miejskiego - Cała trudność polega na tym, że takie inicjatywy swój sens i urok w znacznej mierze zawdzięczają temu, że istnieją poza prawem i urzędowymi strukturami. Trzeba więc pomagać tak, żeby nie zamienić osady w punkowy skansen. Ale z pewnością jej mieszkańcy mogą liczyć na moją życzliwość.
Źródło: Gazeta Wyborcza - 27.06.2011
| | | |
|
Komentarze: |
|
|
|
|
|
| | |