Władze Łodzi planują uratowanie zabytkowego osiedla – Księży Młyn. W tym celu chcą „podarować” go prywatnej firmie, która zajmie się jego rewitalizacją.

Australijski inwestor - firma Opal Property Development, która w dawnej przędzalni Scheiblera przy ul. Tymienieckiego buduje lofty, chce zamienić domy robotnicze na Księżym Młynie, przy Wodnym Rynku i przy ul. Ogrodowej w luksusowe apartamenty, galerie i hotel. W zamian ma wybudować na własny koszt bloki, oddać je miastu, które przeprowadzi tam dotychczasowych lokatorów familoków. Wszyscy najemcy będą płacić czynsz w obecnej wysokości, czyli 2,85 zł za metr. Do końca stycznia mieszkańcy mają wypełniać ankiety, w których mogą wyrazić swoją opinię na temat projektu. Od wyników ankiety miasto uzależnia dalsze decyzje w tej sprawie.

Obecni mieszkańcy osiedla, którzy zawiązali Stowarzyszenie Mieszkańców Księżego Młyna "Adsumus - jesteśmy obecni", mają w związku z tym duże obawy. - My chcemy rewitalizacji osiedla - zastrzega Ewa Starzyk z stowarzyszenia - ale na innych warunkach. Projekt miasta oznacza dla nas wyprowadzkę bez prawa powrotu. Bo nie będzie nas stać, by zapłacić inwestorowi żądaną przez niego kwotę. A większość ludzi nie chce się stąd wyprowadzać. Zastanawiają się, dlaczego miasto nie zrobi tego samemu korzystając z ze środków unijnych.

- Unijna dotacja wystarczyłaby może na remont jednego domu. A co z pozostałymi? - tłumaczył wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski - Australijski inwestor oferuje państwu mieszkania w nowych blokach za dotychczasowe stawki czynszu. A ci, którzy wykupili lokale na Księżym Młynie, dostaną swoje pieniądze i będą mogli wykupić nowe lokum na preferencyjnych warunkach. To mało?

Przedstawiciele stowarzyszenia nie dali się przekonać. Argumentowali, że dla wielu osób osiedle to kawałek historii, również ich życia i chcieliby tam zostać. Sugerowali, by gmina zdobyła pieniądze na rewitalizację osiedla. Zapewniali, że sami także dołożą do inwestycji z własnych kieszeni.