Miłośnicy historycznych budowli oburzają się, widząc jak wiele zabytków remontowanych jest bez uzgodnień. Renesansowy dwór w Łagowie straszy jaskrawą zielenią i żółcią.
– Nie podoba mi się dobór kolorów i to, że stare rzeźby pomalowano olejną farbą – zarzuca Jolanta Loritz-Dobrowolska ze zgorzeleckiego stowarzyszenia Euroopera. Wybudowany w latach 80. XVI w. przez Michała Endera von Sercha dwór rzuca się w oczy już z daleka. Jego obecny właściciel pomalował go na jaskrawe kolory, a dodatkowej brzydoty dodaje budynkowi fatalny sposób nałożenia farby. Na ścianach widać całe połacie jasnych i ciemnych plam.
– Jeżeli hotel ma mieć gości, to musi być widoczny z daleka – tłumaczy Robert Glass, właściciel zabytkowego dworu. Ze względu na to, że wybrał kolory bez uzgodnień Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków ma czas do października na przemalowanie dworu. – Musiałem pomalować ściany, żeby je zabezpieczyć. Kiedy kupiłem pałac, to była ruina. Ocaliłem go i nikt mi ani złotówki nie dołożył – tłumaczy się Robert Glass. – Niech ktoś przyjedzie, powie jak to ma wyglądać, doda pieniędzy. Jestem otwarty na współpracę – deklaruje.
Podobnych przykładów jest więcej w całej Polsce. Wielu właścicieli nie przyjmuje do wiadomości, że w obiektach wpisanych do rejestru zabytków nie można dokonywać samowolnych zmian.
Źródło: Gazeta Wrocławska – 16.02.2007 r.
|