Strona główna » Aktualności hotelarskie z kraju » Realia i obawy hotelarskie na pograniczu... | Aktualności hotelarskie z kraju
Realia i obawy hotelarskie na pograniczu polsko-ukraińskim przed Euro 2012
|
Hotel Gromada w Przemyślu (fot. hotele.pl)
|
Dziennikarze Gazety Wyborczej dokonali przeglądu warunków, w których przyjdzie nam przyjmować gości zza granicy w trakcie turnieju piłkarskiego Euro 2012 w miejscowościach usytuowanych przy granicy z Ukrainą. Niektóre spostrzeżenia z tej lustracji przedstawia na swoich łamach Gazeta Wyborcza
Na 100 dni przed rozpoczęciem mistrzostw sytuacja w zakresie oferty hotelarskiej przedstawia się różnie. W wielu obiektach trwają remonty, a otoczenie niektórych, szczególnie tych mniejszych obiektów wymaga z pewnością uporządkowania.
Tuż przy granicy przed Radymnem znajduje się nowy obiekt składający się z restauracji i hotelu Dwór Kresowy. - Liczymy na gości, którzy będą jechać na Euro. W karczmie mamy 400 miejsc, w hotelu będziemy mieć 120. Pokoje będą gotowe na Euro - zapowiada Magdalena Strzępek z Dworu.
Zajazd Cykada przed Korczową jest również nowym obiektem, ale jest on przystosowany raczej do organizacji bankietów i przyjęć. Do dyspozycji gości przeznaczonych jest zaledwie osiem pokoi. Na samym przejściu granicznym zlokalizowane są dwa zajazdy. - Mamy na górze kilka pokoi, są świeżo odnowione. I dogadamy się po angielsku – mówi pracownica jednego z nich. Fatalnie jednak prezentują się znajdujące się przy nich parkingi – po prostu toną w błocie. Hotel Gromada w Przemyślu posiada już prawie 100 procentową rezerwację na czas mistrzostw. Hotelowi goście będą dowożeni na mecze do Lwowa. - Na dwóch piętrach są pokoje po remontach, wymieniane były meble, wykładziny. Na trzecim piętrze jeszcze trwa remont, ale na pewno przed Euro zdążymy - mówi Agnieszka Kościelna z przemyskiej Gromady. Hotel zamierza także uruchomić kemping.
50 procentowym obłożeniem może się natomiast pochwalić hotel w Zamku w Krasiczynie. Dyrektor hotelu, Bartosz Cielecki, jest jednak pełen obaw. - Bardziej martwię się zniszczeniami w hotelu, jakie mogą spowodować kibice - mówi. Obawy, Cieleckiego, podziela Anna Nowak, dyrektorka hotelu Marko w Twierdzy Przemyśl. - Gdyby to byli kibice siatkówki, nie bałabym się. Kibice piłkarscy są nieobliczalni. Boję się również pijanych grup z Anglii i Niemiec.
Źródło: Gazeta Wyborcza - 06.03.2012
| | | |
|
Komentarze: |
|
|
|
|
|
| | |