Dwanaście osób w tym kobieta w zaawansowanej ciąży i 5 dzieci trafiło na obserwację do Instytutu Medycyny Pracy po nocnym pożarze w hotelu Eskulap przy ul. Paradnej 46 w Łodzi. Wszyscy przebywali w strefie najsilniejszego zadymienia więc lekarze uznali, że lepiej ich przebadać.
Kiedy około godz. 22 w mieszkaniu na drugim piętrze zaczęło się palić, tylko błyskawiczna pomoc strażaków zapobiegła tragedii. - Usłyszeliśmy syreny, za chwilę kazali nam wychodzić, okazało się, że się pali. Widziałem jak matka z dzieckiem szła do karetki - mówił nam Rafał, jeden z mieszkańców hotelu.
Zdaniem Zbigniewa Kalinowskiego, który uczestniczył w akcji ratowniczej, mogło być groźnie. W hotelu było dużo ludzi, a akcję gaśniczą dodatkowo utrudniało duże zadymienie.
Strażacy ewakuowali około 50 osób przebywających w hotelu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej lub zaprószenie ognia. Po sprawdzeniu przez strażaków każdego pokoju lokatorzy wrócili do mieszkań.
Źródło: Dziennik Łódzki – 13.03.2007 r. |