Zagrzybione ściany, rozsadzona instalacja grzewcza i smród nie do wytrzymania. Oto stan techniczny budynków ośrodka nad jeziorem Kamień na marzec 2007. Gmina zrzuca winę na dzierżawcę, dzierżawca na gminę.
W 2002 r. gmina wydzierżawiała na 10 lat ośrodek nad jeziorem Kamień na lokalnemu przedsiębiorcy - Gabrielowi Jagielskiemu. W umowie zawarte było iż dzierżawca zobowiązany jest do zainwestowania w ciągu 10 lat co najmniej 500 tys. zł w poprawę infrastruktury ośrodka. Ponadto jeżeli gmina będzie chciała wcześniej zerwać umowę, to obowiązkowo będzie musiała zwrócić Jagielskiemu koszt wszystkich remontów. A to oznacza, że z budżetu wypłynie 500 tys. zł.
Przez ten czas ośrodek powoli obracał się w ruinę. Od dwóch lat w budynku hoteliku nie było palone w piecu i cała instalacja grzewcza została rozsadzona. W deszczowe dni przez dziurawy dach dyskoteki do środka strumieniami leje się woda. Ściany i sufity w szatniach piłkarskich gniją po tym, jak zostały pozalewane. Do tego w powietrzu unosi się zapach zgnilizny. Podobnych przykładów dewastacji jest dużo więcej. Bezpośrednio za ten krajobraz odpowiada dzierżawca.
Jagielski przyznaje, że ośrodek nie jest wielce dochodowym interesem i chciałby renegocjować umowę, a w ostateczności ją zerwać. Obie strony konfliktu twierdzą, że mają na uwadze dobro ośrodka. Problem w tym, że dzierżawca i gmina wyraźnie nie mogą się dogadać.
Źródło: Dziennik Bałtycki – 6.04.2007 r. |